Systemy bezpieczeństwa
14.05.2018
  • ABS, ESP, system kontroli ciśnienia w kołach oraz eCall to systemy obowiązkowo montowane w nowych autach.
  • System automatycznego hamowania ratuje kierowców przed kolizją.
  • Tempomat adaptacyjny nie zwalnia kierowcy z obowiązku uważnego i bezpiecznego prowadzenia samochodu, ale w wielu wypadkach pomaga

To, na co może liczyć każdy kupujący nowy samochód, to seryjnie montowane układy ABS oraz ESP. Do ABS-u kierowcy zdążyli już się przyzwyczaić i z reguły nie doceniają jego wpływu na poprawę bezpieczeństwa jazdy. Wielu nawet... nie zna jego wpływu na bezpieczeństwo, gdyż... nigdy nie jechało autem bez ABS-u. Tymczasem wpływ bezpieczeństwo jest duży - podczas ostrego hamowania na niejednorodnej nawierzchni, gdy np. koła po lewej stronie pojazdu jadą po asfalcie, zaś prawe  poruszają się po lodzie, samochód bez ABS-u momentalnie traci przyczepność i zaczyna obracać się wokół własnej osi w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Taki sam manewr wykonany samochodem wyposażonym w ABS wywołuje jedynie ograniczoną ,,nerwowość” auta, konieczność lekkiego kontrowania kierownicą - jednak niemal każdy potrafi utrzymać, a nawet skorygować kierunek jazdy, jednocześnie zwalniając. Bez ABS-u jedno awaryjne hamowanie na przyczepnej nawierzchni może skończyć się zniszczeniem opon, ABS redukuje do minimum takie zagrożenie.

ESP - wbrew pozorom - nie poprawia przyczepności samochodu na zakręcie, ale redukuje skutki poślizgu i ułatwia utrzymanie kontroli nad autem pokonującym zbyt szybko zakręt. ESP ingeruje w działanie hamulców, ale także (w razie potrzeby) redukuje moc silnika, zmniejszając prędkość jazdy. Zdaniem ekspertów firmy Continental ESP pozwala uniknąć 49% wypadków.




Nowe samochody sprzedawane w Europie wyposażone są także w układ TPMS - system monitorujący ciśnienie powietrza w kołach - oraz e-Call, który ułatwia kierowcy wezwanie pomocy, zaś służbom ratowniczym dotarcie do ofiar wypadku. To wszystko pozytywnie wpływa na bezpieczeństwo jazdy. Nowy samochód można jednak doposażyć w wiele innych pomocnych systemów.

Hamuj albo ja to zrobię!




Współczesny kierowca odbiera mnóstwo bodźców, które go rozpraszają, zwłaszcza podczas długiej, powolnej jazdy w gęstym ruchu miejskim. Tymczasem nawet krótkotrwałe rozproszenie uwagi wiąże się z ryzykiem kolizji - albo najechaniem na tył poprzedzającego samochodu lub - co gorsza - potrąceniem pieszego na przejściu. Ryzyko wystąpienia tego typu kolizji ograniczają systemy ostrzegające kierowcę przed zbliżaniem się do przeszkody, np. kamera zamocowana za szybą auta analizuje obraz przed samochodem, system przelicza prędkość i zmieniającą się odległość od poprzedzających samochodów i w sytuacji, gdy kierowca nie reaguje na hamowanie aut jadących przed nim, wyświetla komunikat lub czerwone światło na szybie czy też na panelu wskaźników, któremu towarzyszy alarm akustyczny. Często to wystarcza, by kierowca sam gwałtownie wcisnął hamulec i zatrzymał się w bezpiecznej odległości przed przeszkodą. Obecność czujnika radarowego zamontowanego w pasie przednim auta z reguły oznacza rozbudowanie systemu o funkcję automatycznego hamowania. Samochód sam zahamuje z wyprzedzeniem, jeśli jedziemy z niedużą prędkością (5-30 km/h), a podczas szybszej jazdy uruchomi hamulce już tylko po to, by ograniczyć skutki zderzenia. Dzieje się tak, gdy system ,,nabiera pewności”, że kierowca się zagapił. To w ekstremalnej sytuacji może uratować życie, a w każdym wypadku ocalić zderzak lub zredukować skutki kolizji. 

Zgrany zespół




Ten sam czujnik może dostarczać dane różnym systemom, dlatego często oferowane są one w pakietach. Przykładowo głowica radarowa dalekiego zasięgu oraz kamery średniego i krótkiego zasięgu obsługują także m.in. tempomat adaptacyjny. Jest to tempomat doposażony w funkcję hamowania przed pojazdem jadącym z przodu i dostosowywania prędkości do warunków ruchu. Kierowca wybiera maksymalną prędkość, z jaką chciałby się poruszać, oraz odstęp od poprzedzającego pojazdu, zaś auto automatycznie koryguje prędkość w dopuszczonym przez kierowcę przedziale. Niektóre pojazdy mogą być wyposażone w „asystenta jazdy w korku” - samochód podczas powolnego przejazdu przez zator drogowy samoczynnie rusza i hamuje. Ważne: kierowca korzystający z adaptacyjnego tempomatu musi zachować czujność, ponieważ samochód nie rozpoznaje m.in. czerwonego światła na sygnalizatorze - jeśli jadący przed nami samochód, do którego system dopasowuje swoją prędkość, przejedzie przez skrzyżowanie w ostatniej fazie światła zielonego, to my odpowiadamy za to, by zahamować i nie przejechać na czerwonym! Ponadto kierowca co kilkadziesiąt sekund jest proszony o zasygnalizowanie swojej obecności - w tańszych wersjach przez poruszenie kierownicą. W autach z kierownicą pojemnościową wystarczy trzymać lub co jakiś czas na chwilę położyć dłonie na kierownicy. 

Wiele aut można wyposażyć w czujniki zamontowane m.in. pod tylnym zderzakiem, które monitorują ruch wokół pojazdu. Najbardziej znany system ostrzega kierowcę o pojeździe znajdującym się w tzw. martwym polu lusterek - gdy chcemy zmienić pas ruchu, a na lusterku świeci się pomarańczowa lampka, wiemy, że tuż za nami lub z boku znajduje się inny pojazd, i musimy wstrzymać się z manewrem. Mniej znany jest „asystent boczny”, który ostrzega kierowcę wyjeżdżającego tyłem z parkingu czy bramy na drogę przed obiektami, które nadjeżdżają z niewidocznej dla kierowcy strony. 

Skoryguje kierunek jazdy

Asystent pasa ruchu jest dostępny w dwóch wariantach: jako system bierny, który jedynie ostrzega (np. wibracjami kierownicy) o niezamierzonym przekroczeniu linii na drodze, oraz jako układ aktywny, który automatycznie koryguje w takiej sytuacji tor jazdy, co kierowca odczuwa jako szarpanie kierownicy. W mieście może to wydawać się niekomfortowe, ale na autostradzie może zasypiającemu kierowcy uratować życie!

 

Wbrew pozorom nie mniej znaczące od systemów asystujących podczas jazdy są rozwiązania multimedialne, jak kamera. Dobry system cofania składa się z kamery i czujników ultradźwiękowych, które informują o zbliżaniu się samochodu do przeszkody - wysyłając ostrzeżenia wizualne i dźwiękowe. Na takich układach nie warto oszczędzać - z reguły nie kosztują więcej niż nowy zderzak wraz z jego malowaniem i wymianą.

 

Widzieć więcej

Nie każdy reflektor diodowy zapewnia dobre oświetlenie przed autem. Dlatego coraz popularniejsze stają się systemy oświetleniowe, które aktywnie śledzą otoczenie i w razie potrzeby przyciemniają się, aby nie oślepiać innych uczestników ruchu. To coś więcej niż tylko przełączanie pomiędzy światłami długimi i mijania - otoczenie przed samochodem podzielone jest na segmenty i wygaszane jest tylko światło na wysokości przemieszczającego się w naszą stronę (lub przed nami) pojazdu. W - wszystko wokół poza wygaszonym segmentem pozostaje oświetlone. W rezultacie jedziemy przez cały czas jak na „długich” światłach, jednocześnie nie oślepiając innych kierowców. Za to warto dopłacić!