Kierowca
16.10.2017

 

  • ABS potrafi uruchomić hamulce 5 razy częściej w jednostce czasu niż może to zrobić człowiek
  • W 40 proc. przypadków kierowcy w sytuacjach awaryjnych nie wykorzystują w pełni możliwości hamulców swoich aut. Elektronika robi to lepiej!

Coraz więcej firm motoryzacyjnych przyznaje, że przyszłość motoryzacji może należeć do pojazdów autonomicznych. Zanim jednak na naszych drogach pojawią się auta, które będą poruszać się zupełnie samodzielnie, koncerny motoryzacyjne stopniowo wprowadzają do nowych modeli kolejne systemy, które wspomagają, a coraz częściej również wyręczają kierowców. Niektóre auta mają ich już na pokładzie tyle, że w pewnych okolicznościach, a przede wszystkim pod ciągłym nadzorem kierowcy, mogą niemal samodzielnie uczestniczyć w ruchu drogowym - skręcają, hamują przed przeszkodami, utrzymują właściwy dystans wobec innych aut. Nie są to jednak pojazdy w pełni autonomiczne - nawet najbardziej zaawansowane, dopuszczone do normalnej eksploatacji systemy tego typu, np. te montowane w autach marki Tesla, wymagają, żeby w razie potrzeby kierujący pojazdem mógł przejąć kontrolę. Systemy muszą być tak skonfigurowane, żeby rozpoznawały granice swoich możliwości i z odpowiednim wyprzedzeniem informowały człowieka o tym, że musi przejąć prowadzenie.

Hamowanie i utrzymanie auta na drodze w awaryjnych sytuacjach to dziedziny, w których człowiek już teraz wyraźnie przegrywa z maszyną. Określenie „przegrywa” może nie do końca pasuje do tej sytuacji, bo przecież maszyny konstruowane są nie po to, żeby z ludźmi walczyły, ale żeby nas wspomagały. Nowoczesne systemy asystujące potrafią zareagować szybciej i znacznie skuteczniej nawet od wprawnego kierowcy, w dodatku nie męczą się ani nie rozpraszają nawet po długiej podróży.
Te systemy mają przewagę nad człowiekiem:

ABS - to nieprawda, że doświadczony, wprawny kierowca może tak samo skutecznie unikać zablokowania kół podczas hamowania, jak robi to układ ABS. W ciągu sekundy ABS może uruchomić hamulce nawet 15 razy, czyli ok. 5 razy częściej niż może to zrobić człowiek.

ESC (inaczej ESP, czyli układ stabilizacji toru jazdy) - system zapobiega utracie panowania nad autem podczas pokonywania zakrętów, a jego działanie polega na selektywnym wyhamowywaniu jednego lub więcej kół w celu skorygowania toru jazdy. Kierowca nie ma możliwości operowania każdym z hamulców z osobna. Według statystyk ESC pozwala uniknąć aż 49 proc. śmiertelnych wypadków, a ryzyko tragicznego w skutkach dachowania system ogranicza aż o 72 proc.


EBA, czyli asystent hamowania awaryjnego
- w co najmniej ok. 40 proc. wypadków kierowcy w sytuacjach awaryjnych nie wykorzystują efektywnie możliwości hamulców swoich aut. Elektronika robi to znacznie lepiej! Większość kierujących po prostu boi się wystarczająco ostro zahamować, a elektronika takich oporów nie ma. Jeśli na podstawie odczytów sensorów asystent hamowania uzna, że niezbędna jest natychmiastowa reakcja, hamulce od razu zostaną uruchomione z pełną siłą - to oznacza znaczne skrócenie drogi hamowania. Nowoczesne systemy przez cały czas obserwują to, co dzieje się przed autem - nawet wtedy, kiedy kierowca wysyła SMS-y lub szuka ulubionego programu w radiu.

Te systemy nas tylko uzupełniają:

Jeśli chodzi o obserwację tego, co dzieje się wokół samochodu, to obecnie dostępne rozwiązania powodują, że trudno o jednoznaczny werdykt. Trzeba jednak przyznać, że technologie rozwijają się w zawrotnym tempie i być może już niebawem dotychczasowe słabe strony systemów pójdą w niepamięć.

Asystent martwego pola - kierowca ma tylko dwoje oczu, a w dodatku dosyć ograniczone pole widzenia. Nowoczesne auta mogą być wyposażone w co najmniej kilka kamer, które przez cały czas obserwują otoczenie samochodu. Asystent martwego pola wykrywa obiekty zbliżające się do auta, a czujność ma rewolucyjną i niezawodną!

Asystent utrzymania pasa ruchu - nowe auta coraz częściej są wyposażone w systemy bezpieczeństwa, które obserwują, czy pojazd porusza się po swoim pasie drogi i czy np. w wyniku nieuwagi kierowcy, w sposób przez niego niezamierzony, nie zjeżdża ze swojego pasa. W razie potrzeby systemy bezpieczeństwa interweniują, operując odpowiednio kierownicą. Oczywiście, kierujący nie traci ani na chwilę kontroli nad autem. System nie wyrywa mu kierownicy z rąk, lecz tylko delikatnie koryguje kurs. Na szczęście ostatnie słowo należy tu zawsze do prowadzącego - i bardzo dobrze, bo w trudnych warunkach czy na źle utrzymanych drogach systemy mogą mieć problem z właściwą interpretacją tego, co jest pasem drogi, a co nie.

Rozpoznawanie znaków drogowych - coraz więcej samochodów ma już układy rozpoznawania znaków drogowych. Informacje o zarejestrowanych przez system ograniczeniach prędkości czy znakach ostrzegawczych są wyświetlane na desce rozdzielczej auta. Dzięki temu maleje ryzyko przeoczenia znaku w momencie, kiedy uwaga kierowcy nie będzie skoncentrowana na drodze. Informacje o znakach pochodzą zarówno z kamer auta, jak i np. z danych nawigacji GPS. To  przydatne rozwiązanie, ale na naszych drogach wciąż trudno mu zaufać. Winę za to ponoszą drogowcy, którzy nie zawsze ustawiają znaki tam, gdzie powinni, i tak, jak powinni. Z rozpoznawaniem źle ustawionych znaków kierowcy radzą sobie lepiej niż komputery sprzężone z kamerami.