Kierowca
15.10.2017

 

  • Większość kierowców przecenia swoje możliwości. Ty też!
  • Umiejętność rozpoznawania zagrożeń to podstawa
  • Producenci aut organizują szkolenia dla kierowców


Dobry system szkolenia kierowców - poza nauką techniki jazdy - powinien też uświadamiać kursantom, jaką rolę odgrywają na drodze, jaką ponoszą odpowiedzialność i jakie zagrożenia kryją się w nich samych. Niestety, większość kierowców podczas kursów na prawo jazdy nie ma okazji przejść takiego szkolenia. A szkoda! To jednak nic straconego - nawet gdy masz prawo jazdy od lat i uważasz się za świetnego kierowcę (a może szczególnie wtedy), warto pomyśleć o kursie doskonalenia jazdy. Tego typu szkolenia coraz częściej organizują dla swoich pracowników firmy posiadające floty samochodowe. Zwykle powód jest ten sam - zbyt duże straty i przestoje spowodowane kolizjami oraz wypadkami.

Lekcje pokory dla „mistrzów kierownicy”

Firmy mają z reguły narzędzia pozwalające na ocenę tego, jak jeżdżą pracujący dla nich kierowcy. W większości aut służbowych są montowane systemy monitoringu, nadzorujące nie tylko przebiegi tras, lecz także osiągane przez pojazdy prędkości, a nawet styl jazdy. Oczywiście, można próbować dyscyplinować pracowników jeżdżących zbyt szybko, np. przez wysłanie im ostrzegawczego e-maila lub SMS-a czy też przez przeniesienie części odpowiedzialności za koszty naprawy pojazdu uszkodzonego w wyniku kolizji. Te metody okazują się jednak mniej skuteczne od rzetelnie przeprowadzonych szkoleń dla kierowców. Jak przebiegają takie kursy? Z reguły ich wstępnym etapem jest udowodnienie kierowcy, że nie jest mistrzem kierownicy. Niewiele do tego potrzeba - wystarczy symulacja sytuacji ominięcia przeszkody na śliskiej nawierzchni lub próba hamowania przed przeszkodą imitowaną przez słupy wody. Okazuje się wtedy, jak pozorne jest wrażenie pełnego panowania nad autem i jak niewiele potrafi większość kierowców, nawet tych z wieloletnim stażem. Zaaranżowana sytuacja nie jest skomplikowana - kierowca wie, że będzie musiał zahamować oraz że przy zadanej prędkości na pewno wystarczy mu miejsca. Nagle w pewnym momencie pada sygnał z krótkofalówki: ,,hamuj!”. Wówczas większość osób naciska pedał hamulca za słabo albo zapomina o sprzęgle. A jaka byłaby reakcja kierowcy, gdyby prawdziwe zagrożenie pojawiło się bez ostrzeżenia?

To prawdziwa lekcja pokory. Tak naprawdę właśnie ta część szkolenia jest najważniejsza, ważniejsza od nauki wyprowadzania samochodu z poślizgu czy dynamicznego pokonywania zakrętów - istotne jest to, żeby nauczyć się, jak rozpoznawać potencjalnie niebezpieczne sytuacje i jak ich w praktyce unikać. W czasie takich szkoleń instruktorzy muszą często zaczynać od podstaw, czyli od tego, jak zająć odpowiednią pozycję za kierownicą, trzymać kierownicę, ustawić lusterka czy operować pedałami lub dźwignią zmiany biegów. Niestety, większość z nas ma mnóstwo złych nawyków, których czasem trudno się oduczyć.

Jakie są efekty takich szkoleń? Zwykle kierowcy zaczynają jeździć wolniej i ostrożniej, a liczba powodowanych przez nich wypadków wyraźnie maleje. Już w drodze powrotnej ze szkolenia kursanci jadą wolniej niż kilka godzin wcześniej. Korzyści są naprawdę wymierne!

Kupujesz auto - dokup szkolenie

Obok kierowców aut służbowych często okazję do udziału w szkoleniach tego typu mają nabywcy nowych aut o wysokich osiągach - oferują je takie firmy, jak Porsche, Subaru, Audi czy Mercedes. Kupując samochód za kilkaset tysięcy złotych, warto dopłacić niewielki ułamek tej ceny, żeby takie szkolenie odbyć. Kursy są zwykle dotowane przez producentów, bo korzyści są obopólne. Dla producenta samochodów ważny jest efekt PR-owy - żadna z firm motoryzacyjnych nie chce występować w nagłówkach gazet i telewizyjnych newsach w kontekście wypadków. Tytuły w stylu: „Kierujący autem marki X nie opanował samochodu. Są ofiary śmiertelne i ranni!” psują wizerunek, a skuteczne szkolenia pozwalają ograniczyć ryzyko takich zdarzeń. Z kolei kierowca może się podczas takiego szkolenia dowiedzieć nie tylko, jak bezpiecznie korzystać z możliwości drzemiących w aucie, lecz przede wszystkim - jakie są jego ograniczenia i limity samochodu. Niestety, na takich szkoleniach trzeba się również nastawić na to, że najpierw dowiemy się, jak mało wiemy o prowadzeniu auta - tyle że tu zwykle odbywa się to nieco delikatniej. Wiadomo - firmy nie chcą zrażać klientów do siebie.


Tych zagrożeń zwykle nie doceniamy

Nadmierna prędkość.
Większość polskich kierowców dosyć swobodnie podchodzi do kwestii ograniczeń prędkości. Jeśli już przestrzegamy przepisów, to zwykle głównie ze względu na ryzyko poniesienia kary niż po to, żeby jeździć bezpiecznie. Tylko nieliczni kierowcy mają świadomość tego, że jeśli prędkość zwiększy się dwukrotnie, to droga hamowania wydłuży się czterokrotnie!

Na mokrej nawierzchni droga hamowania z 50 km/h wynosi ok. 50 metrów. Jeżeli kierowca przyspieszy do 60 km/h (taka różnica jest dla niego niemal niezauważalna), droga hamowania wydłuży się do 72 metrów!

Wpływ stanu nawierzchni na drogę hamowania. Szczególnie dokładnie widać to np. na autostradach podczas opadów deszczu lub śniegu. Niektórzy kierowcy wprawdzie nieco zwalniają, ale są też i tacy, którym stan nawierzchni najwyraźniej nie przeszkadza - niezależnie od warunków drogowych podróżują z tą samą prędkością.

Warto wiedzieć:

- na ośnieżonej nawierzchni, nawet na dobrych oponach zimowych, droga hamowania może się wydłużyć 3- lub 4-krotnie,
- na oblodzonej drodze droga hamowania wydłuża się nawet 7-krotnie w porównaniu z suchym asfaltem. Może się okazać, że w skrajnych warunkach do zatrzymania samochodu jadącego z prędkością 100 km/h potrzeba nawet niemal pół kilometra!

Korzystanie z telefonów komórkowych w czasie jazdy. Używanie telefonów komórkowych w czasie jazdy stało się w dzisiejszych czasach niemal równie niebezpieczne, jak jazda po alkoholu. Z badań niemieckiego Centrum Techniki Allianz (AZT), opublikowanych w listopadzie 2016 roku wynika, że na niemieckich drogach co dziesiąty wypadek ze skutkiem śmiertelnym był spowodowany przez rozproszenie uwagi kierowcy w wyniku korzystania ze smartfona, nawigacji lub innych elektronicznych elementów wyposażenia auta. W 2015 roku w Niemczech doszło do 3277 wypadków drogowych z ofiarami śmiertelnymi - z szacunków AZT wynika, że ok. 330 osób straciło życie na skutek rozproszenia uwagi kierowcy. Do podobnych wniosków doszli też specjaliści z amerykańskiej agencji NHTSA (National Highway Traffic Safety Administration), zajmującej się bezpieczeństwem drogowym - z ich badań wynika, że 3477 spośród 35 092 ofiar śmiertelnych zginęło w wypadkach w USA właśnie z powodu rozproszenia/odwrócenia uwagi kierowców obsługujących w czasie jazdy urządzenia elektroniczne.

Przeczytanie SMS-a w czasie jazdy z prędkością 80 km/h powoduje, że kierowca przestaje obserwować drogę przed autem na ok. 5 sekund, w którym to czasie samochód przejeżdża 111 metrów. To równie niebezpieczne, jak uśnięcie za kierownicą!