Kierowca
24.10.2017
  • Korzystanie z zestawu głośnomówiącego może być równie niebezpieczne, jak rozmowa przez telefon trzymany w dłoni
  • Szczególnie niebezpieczne jest czytanie i odpisywanie na mejle i SMS-y podczas prowadzenia pojazdu
  • Sam fakt nietrzymania obu rąk na kierownicy albo rozmowa z pasażerem powodują znacznie mniejsze zagrożenie niż rozmowa przez telefon w czasie kierowania autem - nawet rozmowa za pomocą zestawu głośnomówiącego

Kierowcę rozpraszają różne rzeczy: pasażerowie w samochodzie, jedzenie, picie, palenie tytoniu, ustawianie radia, nawigacji, sięganie po różne przedmioty czy rozmowa przez telefon. W 2009 roku w USA zarejestrowano 5474 przypadki śmierci ludzi z powodu rozproszenia uwagi kierowców podczas prowadzenia, z czego 995 osób zginęło przez to, że kierowca korzystał z telefonu komórkowego.

Od tego czasu w wielu krajach opracowano liczne raporty na temat wpływu korzystania z telefonu komórkowego na bezpieczeństwo jazdy. Wnioski? O ile jeszcze kilka lat temu wątpliwości, czy rozmowa telefoniczna przy użyciu zestawu głośnomówiącego wpływa jakkolwiek na bezpieczeństwo, były uzasadnione, o tyle obecnie sprawa jest jasna: rozmowa przez zestaw głośnomówiący zwiększa ryzyko wypadku, i to w podobnym stopniu jak rozmowa przez telefon trzymany w dłoni. Trzeba to jasno powiedzieć: prowadzenie samochodu jedną ręką nie jest problemem, dopóki na drodze nie pojawią się niezależne od nas okoliczności wymagające wykonania gwałtownego manewru. Natomiast rozproszenie naszej uwagi sprawia, że sami zaczynamy powodować zagrożenie.

Sama rozmowa, np. z pasażerem, jakkolwiek może rozpraszać kierowcę i prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, to jednak statystycznie niesie z sobą mniejsze zagrożenie niż telefon. Dlaczego tak jest? Naukowcy są zdania, iż pasażer, inaczej niż rozmówca wirtualny, widzi drogę i dostosowuje natężenie konwersacji do aktualnych warunków jazdy, przerywając ją w momentach zagrożenia. Ponadto pasażer pełni też funkcję drugiej pary oczu i nierzadko zwraca uwagę kierowcy na potencjalne zagrożenia. I jeszcze jedno: rozmowa w samochodzie często dotyczy aktualnych warunków jazdy, jest skoncentrowana na drodze.

Słuchanie odwraca uwagę

Sam fakt słuchania komunikatu rozmówcy przez telefon absorbuje 35-40 proc. „mocy obliczeniowej” mózgu kierowcy, odpowiedzialnej za rejestrowanie zmian w otoczeniu samochodu. W efekcie kierowca prowadzący rozmowę przez telefon 4-krotnie częściej mija właściwy zjazd z autostrady niż kierowca, który nie korzysta z telefonu i nie jest rozproszony innymi czynnościami. Skąd my to znamy? Najczęściej, widząc samochód jadący przed nami, który najeżdża na linie oddzielające pasy ruchu i nie dostosowuje stylu jazdy do warunków, mamy wrażenie, że jego kierowca jest pijany, tymczasem, mijając go, widzimy, że jest zaangażowany w rozmowę.

Równie, a czasem nawet bardziej niebezpieczne niż rozmowa przez telefon jest czytanie i odpisywanie na mejle i SMS-y podczas prowadzenia samochodu. Każdy, kto to robi, nawet korzystając ze spowolnienia w ruchu albo postoju na czerwonym świetle, wie, jak to się kończy. Najczęściej nie zauważamy zmiany światła albo możliwości kontynuowania jazdy w korku, budzi nas dopiero klakson oczekujących za nami. Podczas jazdy w korku z powodu „tekstowania” (od ang. texting) często dochodzi do drobnych stłuczek. Kierowcom nowszych, lepiej wyposażonych samochodów niejednokrotnie skórę ratują systemy ostrzegające przed kolizją albo uruchamiające automatyczne hamowanie.



Co na to prawo?

Przepisy regulujące korzystanie z telefonu w samochodzie są różne w różnych krajach, jednak najczęściej są też daleko w tyle za stanem obecnej wiedzy i dopuszczają, pod pewnymi warunkami, korzystanie z telefonu w aucie. W przypadku większości krajów dozwolone jest korzystanie z telefonu, o ile mamy w samochodzie zestaw głośnomówiący. Kary za łamanie przepisów „telefonicznych” są jednak coraz surowsze, a ograniczenia rosną.

Całkowity zakaz korzystania z telefonu podczas jazdy samochodem obowiązuje w Japonii. W poszczególnych stanach USA jest różnie, pojawiają się jednak zakazy trzymania w dłoni jakichkolwiek urządzeń elektronicznych, także podczas postoju na światłach, oraz całkowite zakazy korzystania z telefonu dla młodych kierowców bądź też korzystania z GPS-u wbudowanego w telefon, jeśli konieczne jest dotykanie ekranu podczas obsługi urządzenia. W 19 stanach USA obowiązuje całkowity zakaz korzystania z telefonów przez kierowców autobusów szkolnych, gdy pojazd jest w ruchu. W Wielkiej Brytanii w 2017 roku podwyższono kary dla kierowców za korzystanie z telefonu trzymanego w ręce - obecnie jest to 200 funtów i 6 punktów karnych. Przepisy wyraźnie mówią, że zakaz dotyczy także jazdy w korku i postoju na światłach, obowiązuje też osoby nadzorujące młodych kierowców podczas nauki. Korzystanie z zestawów głośnomówiących nie może powodować wyraźnego rozproszenia kierowcy - jeśli zdaniem policji kierowca jest rozproszony za sprawą rozmowy telefonicznej, może dostać mandat. Kierowcom z niewielkim stażem za złamanie przepisów „telefonicznych” grozi do 1000 funtów kary i utrata prawa jazdy.



Polskie prawo wyraźnie zakazuje korzystania z telefonu podczas kierowania pojazdem, jeśli w tym celu konieczne jest trzymanie słuchawki lub mikrofonu w ręce. Oznacza to, po pierwsze, że sama rozmowa przez telefon jest dozwolona, pod warunkiem że nie angażuje rąk; po drugie - o czym nie każdy wie - zakaz korzystania z telefonu (trzymania go w ręce) dotyczy „kierującego pojazdem”, a więc nie tylko samochodem, lecz także m.in. rowerem. Mandaty mogą być nakładane na „rozgadanych” rowerzystów, niezależnie od tego, czy jadą po ulicy, czy też po drodze dla rowerów, w tej samej wysokości, co na kierowców samochodów - taryfikator przewiduje 200 zł. Kierowca samochodu dodatkowo otrzyma 5 punktów karnych.
Co ciekawe, polskie przepisy nie przewidują osobnego wykroczenia polegającego na pisaniu SMS-ów czy też odczytywaniu poczty na smartfonie. Policjant może to jednak potraktować (zwłaszcza gdy telefon spowoduje zauważalne rozproszenie uwagi prowadzącego) dokładnie tak samo, jak rozmowę (200 zł i 5 punktów karnych), albo jako „spowodowanie zagrożenia” - a to już umożliwia nałożenie mandatu karnego do 500 zł i 6 punktów.